Każdy dom zawiera jakąś tajemnicę, która
wywołuje w jego właścicielu zarówno
poczucie wstydu, jak i dreszczyk emocji.
Coś, czego pod żadnym pozorem nie
chciałby on zdradzić innym ludziom.
Jonatan Caroll, White Apples
Zanim zaczęto budować kamienice
Zabudowa Opola do XV wieku była drewniana. Pierwszy murowany dom wzniesiono dopiero w 1413 roku. Stawianie domów z cegły rozpoczęto dzięki opolskiemu księciu biskupowi Janowi Kropidle, który w 1421 roku zapisał w testamencie mieszkańcom Opola pewną sumę na budowę murowanych domów.
Wytyczone w średniowieczu parcele pod zabudowę wymuszały stawianie domów wąskich i długich. Szerokość przeciętnego frontu wynosiła od 11 do 12 łokci (1 łokieć – ok. 60 cm), a długość domu – od 50 do 60 łokci. W domu znajdowała się długa sień, która biegła z boku lub środkiem budynku. W środkowym trakcie umieszczona była klatka schodowa oświetlona z góry. Kuchnia, z reguły ciemna, lokowana była naprzeciw lub obok klatki schodowej. Pomieszczenia na parterze i piwnice były przeważnie sklepione, natomiast pomieszczenia na piętrze miały stropy z belkowanym sufitem. Z reguły domy były podpiwniczone, przynajmniej od frontu. Na tyłach domów mieściły się podwórza z budynkami gospodarczymi i oficynami, które najczęściej były kryte słomą.
W XVIII wieku większość domów w Opolu była jednopiętrowa. W 1733 roku w mieście istniało 12 domów dwupiętrowych i 69 domów parterowych. Nadal popularnym materiałem budowlanym było drewno. Murowany front lub izbę miało 75 budynków. Domy były stawiane szczytem do ulicy. Średnie zaludnienie domu w Opolu według ustaleń wynosiło wówczas osiem osób.
Era kamienic czynszowych
Zasadnicze zmiany w budownictwie miejskim nastąpiły dopiero w XIX wieku. Epoka kapitalizmu stworzyła zapotrzebowanie na domy z wieloma mieszkaniami. W Opolu potrzeba budowy kamienic czynszowych wynikła m.in. z faktu podniesienia miasta do rangi stolicy rejencji opolskiej i z napływu dużej grupy urzędników wraz z rodzinami. Także rozwijający się przemysł powodował zapotrzebowanie na mieszkania. Pod zabudowę kamienic wykorzystywano wolne parcele lub stawiano je na miejscu rozebranych starych domów.
W grudniu 1816 roku w Opolu został wydany rozkaz gabinetowy zezwalający na udzielanie sporych bonifikat przy budowie nowych murowanych domów z mieszkaniami czynszowymi. Do miasta napłynęło też sporo ludzi ze wsi i mniejszych miast, którzy poszukiwali dla siebie mieszkań, nie mając przy tym zbyt wysokich wymagań. Dla nich przeznaczano mieszkania o niższym standardzie (jednoizbowe) w suterenach, na poddaszach i w oficynach.
Dom czynszowy różnił się zasadniczo od dawnego domu mieszczańskiego – miał inny rozkład pomieszczeń, klatka schodowa była wspólna i mieszkało w nim co najmniej parę rodzin. Kamienice z mieszkaniami o dużej powierzchni stawiano z myślą o bogatych lokatorach (m.in. wyższych rangą urzędnikach, lekarzach, adwokatach). Takie mieszkania znajdowały się w czynszówkach stawianych zazwyczaj poza obrębem starego miasta, miały one powierzchnię od 100 do 150 m2. Opolska starówka nie miała tak dużych parcel. Na terenie starego miasta kamienice czynszowe zastąpiły małe domy rzemieślnicze – były to domy z mieszkaniami o niewielkim metrażu. Mimo to nadal w Opolu brakowało mieszkań. W 1905 roku, aby przyspieszyć proces budowy mieszkań, utworzono Towarzystwo Mieszkaniowe Urzędników, z którego inicjatywy zbudowano 26 domów liczących 283 mieszkania.
Wiek XIX to czas wielkich przemian w wielu dziedzinach. Proces ten dotyczył także mieszkań, które projektowano z myślą o wygodzie lokatora, wprowadzając nowe rozwiązania sanitarne, grzewcze i oświetleniowe. W Opolu mieszkania w drugiej połowie XIX wieku oświetlano lampami naftowymi, dopiero od 1862 roku wprowadzano sukcesywnie do mieszkań oświetlenie gazowe, a od 1908 roku – oświetlenie elektryczne. Innowacje te najpierw zagościły u zamożnych mieszkańców, dopiero z czasem upowszechniły się w każdym domu. W kamienicy nr 9 przy ul. św. Wojciecha jeszcze w latach 50. XX wieku część mieszkań miała oświetlenie gazowe.
Nowoczesna sieć wodociągowa powstała w Opolu w latach 1892–1893. W roku 1898 został utworzony zakład wodociągowy przy obecnej ul. Oleskiej, który zaopatrywał mieszkańców w wodę. Sieć wodociągowa umożliwiła instalowanie w domach klozetów ze spłukiwaną muszlą, których powszechnie zaczęto używać dopiero w XX wieku. W 1900 roku na terenie Opola podłączonych do sieci wodociągowej było 2981 klozetów. Sieć wodociągowa umożliwiła instalowanie w domach wanien i piecyków metalowych do ogrzewania wody. Na luksus posiadania własnych łazienek w tym czasie mogli pozwolić sobie bogaci mieszkańcy. Pozostali mogli korzystać z łaźni miejskiej lub kąpieli w wannie z wodą podgrzaną na piecu kuchennym.
W Polsce kultura mieszczańska, zwłaszcza ta z okresu uprzemysłowienia, przez długi czas traktowana była marginalnie, kojarzyła się z literaturą opisującą wszelkie przywary mieszkańców kamienic czynszowych. Drobnomieszczaństwo, dulszczyzna, dorobkiewiczostwo rzuciły cień na tradycyjny dom mieszczański, spychając go w swoisty niebyt. Te stereotypy spowodowały odsunięcie na bok w kolekcjonerstwie muzealnym niewygodnej w powojennej sytuacji politycznej tematyki mieszczańskiej (mówiąc językiem tamtych czasów – „burżuazyjnej”). O ile domy wiejskie podlegały ochronie i skrupulatnym badaniom, o tyle domy miejskie podlegały przede wszystkim przebudowie.
Idea utworzenia w Opolu muzealnej czynszówki narodziła się w chwili, kiedy miasto zaproponowało Muzeum Śląska Opolskiego przejęcie kamienicy przy ul. św. Wojciecha 9, znajdującej się w sąsiedztwie budynku administracyjnego Muzeum. Kamienica, która jest obecnie własnością Muzeum, była czynszówką przeznaczoną początkowo dla klasy średniej opolskiego mieszczaństwa. Dopiero w miarę upływu lat zaczęła podlegać pauperyzacji. To sprawiło, że nie została zmodernizowana i dziś po remoncie możemy na nowo podziwiać rozwiązania, jakie wprowadził projektant tego domu, który na wąskiej działce zaprojektował dwupiętrową kamienicę z poddaszem oraz sześć małych dwuizbowych mieszkań o powierzchni ok. 35 m2 (po dwa mieszkania na każdej kondygnacji). W 1926 roku właściciel domu urządził na poddaszu dodatkowe mieszkanie. Pomieszczenia kuchenne otrzymały duże okna balkonowe wychodzące na klatkę schodową, dzięki czemu światło ze świetlika, doświetlającego umieszczoną w środku traktu klatkę schodową, docierało także do tych pomieszczeń. Na półpodeście zostały zaprojektowane dwie toalety przeznaczone dla wszystkich mieszkańców domu. Zlewy z wodą umieszczono w środkowych wnękach na poszczególnych piętrach. Do każdego mieszkania należała też niewielka wnęka przy drzwiach wejściowych, gdzie lokatorzy zazwyczaj umieszczali małe spiżarki. Dom wyróżniał się bogatą elewacją – miał boniowany parter, górne kondygnacje pokryte były cegłą licową o zróżnicowanej kolorystyce i miały okna zdobione maszkaronami.
Nie odnaleziono źródeł ikonograficznych dotyczących tej kamienicy. Nie wiemy, jak były pierwotnie wyposażone mieszkania. Z reguły najłatwiej jest odtwarzać dom będący własnością zasłużonego mieszczanina, który pozostawił po sobie bogatą dokumentację i wyposażenie, jak np. willa kupca w Sopocie czy dom Uphagena w Gdańsku. Odtworzenie mieszkania bogatego mieszczanina – dyrektora, fabrykanta czy też lekarza – to zadanie na pewno o wiele łatwiejsze niż mieszkania stanowiącego siedzibę mieszkańca przeciętnego czy wręcz ubogiego. Każde mieszkanie jest obiektem indywidualnym, którego specyfika jest pochodną sytuacji materialnej jego właściciela, jego potrzeb, gustów, upodobań, wpływów mody. Nie ma jednoznacznego „przepisu” umożliwiającego odtworzenie wyglądu dawnego mieszkania w kamienicy – na pewno każde było inne.
W naszej czynszówce prezentujemy pięć mieszkań – każde w stylu, który obowiązywał w meblarstwie w latach 1890–1965. Oprócz mebli, sprzętów kuchennych i bibelotów, które tworzyły klimat domu, pokazujemy różne sposoby ogrzewania pokojów, prezentując piece kaflowe i piecyki żeliwne. Postaraliśmy się również pokazać sprzęt do utrzymywania higieny, jaki był wówczas powszechnie używany. Sporym wyzwaniem było pokazanie urządzeń służących do przygotowywania potraw. Stare kuchenki nie zachowały się, a zakup takiego sprzętu nie był prosty. Wiele trudu kosztowało postawienie kuchni typu angielskiego, czyli pieca z białych kafli z blaszanym blatem do gotowania oraz piekarnikiem. Udało nam się nabyć dwa typy kuchni francuskiej odlewanej z żeliwa, opalanej węglem, które były w miastach bardzo popularne. W okresie międzywojennym uznanie zaczęły zdobywać kuchnie gazowe, a w latach 30. XX wieku – kuchnie elektryczne. I takie znalazły się w naszych zbiorach.
Z rzadko już spotykanych dzisiaj sprzętów kuchennych na uwagę zasługuje szafka do przechowywania potraw, czyli ówczesna lodówka. Drewniana szafka, wewnątrz obita cynkową blachą, jest zaopatrzona w zbiornik na lód, który utrzymywał odpowiednio niską temperaturę przechowywanych w szafce produktów. Specjalny kranik służył do odprowadzania wody z wytopionej bryły lodu. Bez prądu można było dawniej zachować świeżość wiktuałów.
Kamienica mieszczańska została wyposażona w meble i przedmioty, które są reprezentatywne dla mieszkań z tego czasu, nie stanowią jednak dobytku określonej rodziny – są jedynie modelowym przykładem. Meble eklektyczne, secesyjne, w stylu art déco były w latach 1890–1945 powszechnie kupowane do domów. Kredensy, stoły, kanapy, krzesła, łóżka czy zegary stanowiły niezbędny element każdego mieszkania. Pianino, gramofon, telefon były już sprzętami luksusowymi, na które nie mógł sobie pozwolić każdy mieszkaniec Opola, dlatego też nie składają się one na wyposażenie każdego mieszkania. W średniozamożnych domach meble nie stanowiły kompletu w jednym stylu. Częściej był to zlepek różnych mebli, które kupowano w miarę własnych potrzeb i możliwości finansowych. Wyposażenie kamienicy stanowi sumę zakupów dokonywanych w ostatnich dwóch latach przez Muzeum Śląska Opolskiego w drodze penetracji rynku antykwarycznego oraz darów otrzymywanych przez Muzeum od mieszkańców Opola. Nietypowy układ mieszkań w tej kamienicy – złożonych z kuchni stanowiącej jednocześnie pomieszczenie do gotowania i sporządzania potraw z wydzieloną częścią na przedpokój, stającej się również (przeważnie raz w tygodniu) łazienką (w tym domu nie było odrębnego pomieszczenia przeznaczonego do utrzymywania higieny), oraz z jednego wielofunkcyjnego pokoju, który odgrywał rolę salonu i sypialni – wymusił niejako aranżację tych pomieszczeń z uwzględnieniem ich funkcji.
Osobnym wyzwaniem było urządzenie mieszkania z okresu PRL-u. Mieszkanie przysłowiowych Nowaków staraliśmy się wyposażyć w typowe meble na wysoki połysk, które wyparte zostały później przez meblościanki. Dekoracja tego mieszkania to także przykład upodobań, które odzwierciedlają produkowane wtedy powszechnie kryształy, obrazki wyklejane słomą czy też rozprowadzane przez księgarnie reprodukcje dzieł uznanych malarzy, np. Słoneczniki van Gogha. Pierwszy telewizor, gramofon, płyty winylowe i płyty pocztówkowe były towarem poszukiwanym i ich posiadanie dawało poczucie satysfakcji. Kuchnia z „radziecką” lodówką, syfonem czy sokowirówką to przykład postępu, jaki dawał się zauważyć w mieszkaniu przeciętnego obywatela PRL-u. Na wieszaku, który stoi w kącie wydzielonej przestrzeni na przedpokój, znajdują się modne płaszcze damskie i nakrycia głowy, np. włoski ortalion czy słomkowy kapelusz z metką Diora.
Strych – wielkie pranie i suszenie
Strych kamienicy został przeznaczony nie tylko do pokazania jego funkcji podstawowej, ale też w 2013 roku została na nim urządzona niewielka ekspozycja związana z praniem. Kamienice czynszowe wyposażone były zazwyczaj w osobną pralnię na tyłach domu lub w podwórzu, gdzie odbywał się cały rytuał związany z praniem – od prania poprzez gotowanie pościeli aż do krochmalenia. W tych domach, w których nie było pralni, gotowanie bielizny i pranie odbywało się w kuchni. Na strychu znajdowała się natomiast suszarnia, gdzie można było wysuszyć wypraną bieliznę. Strych był też często miejscem przeznaczonym do składowania niektórych sprzętów zbędnych w mieszkaniu. W kamienicy był ustalany dla lokatorów harmonogram korzystania z pralni i strychu.
Każda gospodyni miała w domu balię, tarkę do prania (zazwyczaj z blachy ocynkowanej w drewnianej ramie) oraz małe maglownice. W późniejszym czasie gospodyni mogła posiadać pralkę (ssąco-tłoczącą czy też wirnikową, np. firmy Miele). Dzięki zastosowaniu pralek mechanicznych kobiety wykonywały swoją pracę w znacznie krótszym czasie. Nadal jednak gotowano i krochmalono pościel, uznając ten sposób konserwacji tkaniny za najbardziej higieniczny. W XIX wieku, wraz z pojawieniem się w obrocie handlowym pralek półmechanicznych i mechanicznych, zaczęto produkować specjalne proszki do prania, reklamowane w gazetach dla kobiet. Do najbardziej znanych należały produkty firmy Henkel (proszki: Persil, Sil, Ata, Imi, Henko) czy mydło Schichta o nazwie Biały Jeleń. Porady, zamieszczane np. w „Gazecie Górnośląskiej” czy „Monice”, wzbogacano o receptury domowych środków do prania, uzyskiwanych tanim kosztem. Do prania służyła woda z ugotowanej fasoli lub zamiast mydła proszek z kasztanów czy znany od wieków wywar z mydlnicy.
Pranie, zwłaszcza pościeli, którą gotowano i krochmalono, suszono i maglowano, było niezwykle skomplikowanym i pracochłonnym procesem. Czynności rozpoczynano rano, kiedy to mężczyzna musiał nanosić wody do kotła, w którym ją gotowano. Do wody wrzucano powłoczki, które gotowano w mydlinach. W celu wybielenia pościeli dodawano również niebieskiej farbki produkcji fabrycznej. Tak przygotowane tkaniny prano na tarze lub w pralce, następnie przepuszczano przez wyżymaczkę, a potem suszono i maglowano. Oczywiście oprócz pościeli prano również bieliznę i ubrania. Kolejnym etapem było prasowanie. Do tego celu w XIX wieku używano karbownicy z wałkiem, magla oraz żelazka.
W naszej kamienicy czynszowej nie ma pralni. Trudno obecnie stwierdzić, czy takie pomieszczenie znajdowało się w jej obrębie. Kamienica ma natomiast strych – to pomieszczenie nie zmieniło swojego przeznaczenia. W tej przestrzeni postanowiliśmy pokazać proces prania, suszenia i maglowania oraz przypomnieć sprzęty używane powszechnie przez gospodynie od końca wieku XIX aż do lat 70. XX stulecia.
Ulica św. Wojciecha
Ulica św. Wojciecha biegnie z południowo-wschodniego narożnika rynku ku „Górce”. Wytyczona została w XIII wieku. Pierwsza nazwa ulicy nie jest znana. W 1422 roku nazywała się Berggasse (zaułek Górny), w 1451 i 1670 roku – Judengasse (zaułek Żydowski), w 1565 roku – Obergasse (zaułek Podgórny), następnie – Dominikanergasse (zaułek Dominikański), w 1734 roku – Jesuitergasse (zaułek Jezuicki), w 1818 roku – Regierungsgasse (zaułek Rejencyjny), w latach 1859–1945 – Adalbertstrasse, czyli ulica św. Wojciecha. Po wojnie nazwę zachowano i po dzień dzisiejszy jest to ulica św. Wojciecha.
Jak już wcześniej wspomniano, wytyczone w średniowieczu parcele pod zabudowę Opola były długie i wąskie. Budownictwo miejskie w tym okresie było drewniane. Ze średniowiecznej zabudowy ulicy św. Wojciecha nie zachował się do naszych czasów żaden dom. Pożary, jakie w każdym stuleciu wybuchały w Opolu, niszczyły także ten fragment miasta. W 1739 roku pożar strawił 2/3 Opola. Po tym pożarze wiele posesji wytyczano od nowa. Na planie Wernera sporządzonym po tym pożarze widać przy ul. św. Wojciecha puste parcele.
Dawniej przy ulicy św. Wojciecha stało 18 domów. W XIX wieku proces przebudowy nie ominął także tej ulicy. Zmianie uległa też numeracja domów. Dom stojący na rogu ul. św. Wojciecha i Małego Rynku przypisany został do placu i otrzymał numer 8. Pozostałe domy ponumerowano i od tego czasu ulica miała ich 16. Istotna zmiana w jej wyglądzie nastąpiła w 1873 roku, kiedy to zburzono domy oznaczone numerami: 1, 2, 3, 5, 15 i postawiono na ich miejscu nowe. Kolejna zmiana w zabudowie ulicy nastąpiła w 1945 roku. Duża część starego miasta uległa zniszczeniu w wyniku działań wojsk radzieckich. W miejsce spalonych domów postawiono nowe kamienice. Obecną zabudowę ulicy stanowią domy stojące na odcinku pomiędzy skrzyżowaniem z ul. Staromiejską i ul. Muzealną. Domów jest teraz jedenaście, zachowano natomiast dawną numerację 1–16.
Z dawnej zabudowy ulicy św. Wojciecha zachowały się jedynie cztery domy oznaczone numerami: 7, 9, 11, 13.
Najstarszy dom z XVII wieku pod nr 6 stał do lat 70. XX wieku. Znajdowały się w nim dwa okna na parterze i boczne wejście. Niestety został zburzony, a na jego miejscu stanęła kamienica oznaczona nr 4–6. Podobny los podzielił dom pod nr 10, który pochodził z przełomu XVIII i XIX wieku. Wyróżniał go bogaty szczyt dwuokienny, który nie był połączony z budynkami sąsiednimi. Należał do tkacza Tomasza Grzonki, który zbudował go w miejscu opuszczonego domu drewnianego. Nowy, murowany dom postawił Grzonce mistrz murarski Joseph Jakisch. Budynek ten również został zburzony w tym samym okresie co dom nr 6. Dzisiaj w tym miejscu stoi dom nr 10–12.
Dom nr 7 postawiony został w 1805 roku dla stolarza Paula Glatza według projektu Josepha Jakischa. Obecny szczyt pochodzi z 1873 roku. Pod koniec XIX wieku dom stał się własnością rodziny Nowaków. W latach 1861–1862 w domu Glatza mieli swoje atelier jedni z pierwszych opolskich fotografów – Theodor Kotzolt i Johann Katzbach.
Na trzech parcelach znajdujących się przy skrzyżowaniu ul. św. Wojciecha z ul. Muzealną zbudowano w latach 1817–1818 pierwszą kamienicę czynszową, oznaczoną numerem 13. Usytuowana kalenicowo dwupiętrowa kamienica w stylu klasycystycznym jest dziś budynkiem administracyjnym Muzeum Śląska Opolskiego. W latach 1912–1929 dom był własnością Karla Müllera, producenta cygar, który zajmował mieszkanie na pierwszym piętrze.
Kamienica pod nr 9 należała do rodziny Nowaków. Zbudowana została ok. 1893 roku na miejscu niewielkiego barokowego domu, w którym rodzeństwo Nowaków prowadziło pensjonat dla dziewcząt. W latach 1902–1945 dom stanowił własność piekarza Johanna Nowaka. Kamienica była dodatkowym źródłem dochodu dla jego właściciela. Nowak, oprócz tej kamienicy, miał przy ul. św. Wojciecha jeszcze jeden dom. Stał on obok pod nr 7. W domu tym Nowak mieszkał i prowadził piekarnię.
Kamienica pod nr 9 do 1926 roku miała sześciu lokatorów. W 1902 roku na parterze mieszkał szewc Alois Blaick i wdowa Helena Wienberg. Na pierwszym piętrze mieszkali: Julius Deutsch – hamulcowy i Berta Proskauer – sprzedawczyni. Drugie piętro zamieszkiwała Marie Pache i Anna Marquart – piastunka. W 1912 roku mieszkały tam trzy wdowy, piernikarz i pośredniczka. Piernikarz Josef Slowig prowadził w 1909 roku przy ul. św. Wojciecha 9 cukiernię. Wymienia go księga adresowa z 1909 i 1912 roku.
W 1926 roku lokatorów było już dziewięciu. Nadal mieszkały tu wdowy, dwóch roznosicieli gazet, dwóch robotników. Najwięcej osób zamieszkiwało w budynku ok. 1929 roku (księga adresowa wymienia aż trzynastu lokatorów). Dane adresowe przeważnie wymieniają jedynie osoby, które były głównymi najemcami mieszkania, nie wymieniają natomiast osób, z którymi główny lokator mieszkał (współmałżonek, dzieci, dziadkowie). Stąd trudno jest ustalić faktyczną liczbę mieszkańców kamienicy.
Na ulicy św. Wojciecha z racji bliskości rynku znajdowało się wiele punktów handlowych i usługowych. Swoje warsztaty mieli tu szewcy, bednarze, stolarze. W 1912 roku mieściły się tu dwa sklepy meblowe: pod nr 1 – Edmunda Corvina, pod nr 5 – Theodora Salangi. Do 1945 roku pod nr 14 działała gospoda Marii Spallek, pod nr 7 – piekarnia Johanna Nowaka, a pod nr 6 – warsztat bednarza Johanna Kopetzkiego. W 1937 roku Elizabeth Gallus prowadziła na tej ulicy handel zwierzętami i pokarmem dla ptaków. Po 1945 roku handel przy ulicy zamarł. Jedynym wyróżniającym się lokalem była słynna piwiarnia pod „siódemką”, która zajęła miejsce dawnej piekarni. Obecnie sytuacja zmienia się i na ulicy pojawiają się coraz to nowe sklepy. Znajdują się tutaj: księgarnia, sklep fotograficzny, sklep odzieżowy, kuśnierz. Dwa budynki zajmuje Muzeum Śląska Opolskiego.
opr. Urszula Zajączkowska