Wielki Tydzień rozpoczynający się w Niedzielę Palmową i trwający do nieszporów Niedzieli Wielkanocnej, to czas ceremonii kościelnych związanych z religią chrześcijańską. Dawniej był to jednocześnie czas praktykowania obrzędów i zwyczajów, za pomocą których człowiek usiłował wpłynąć na zjawiska przyrody (a przez to spowodować dobre plony) lub powierzając opiece boskiej swoje działania – przynieść pomyślność we wszystkich zajęciach związanych z rolnictwem lub hodowlą.
Za nami Niedziela Palmowa. „Palmy” - wielobarwne konstrukcje oparte na gałęziach wierzbowych (szczególnie długie na Kurpiach i w Karpatach Wsch.) poświęcone w kościele służyły zabezpieczeniu ludzi i zwierząt - od chorób i czarów, a pól - od klęsk. Jest to tak zwana magia apotropeiczna. „Uderzano” palmami na pamiątkę biczowania Jezusa, spożywano „kotki” wierzbowe, by uchronić się od chorób gardła. Zwierzęta hodowlane dotykano palmami by były tłuste i okrągłe, przeganiano nad rozłożonymi palmami krowy wychodzące pierwszy raz po zimie na pastwisko.
Poniedziałek, wtorek i środa Wielkiego Tygodnia były dniami w sposób szczególny poświęconymi pojednaniu. Był to też czas wielkich porządków, przyozdabiania domów, które jednak należało zakończyć najpóźniej we wtorek.
W
Wielki Czwartek „wiązano” dzwony. Ich dźwięk zastępowały drewniane kołatki, klepaczki, trzaskawki. W dniu śmierci Chrystusa zasłaniano lustra, zatrzymywano zegary. W wielu domach na Opolszczyźnie starszym ludziom, dziadkom lub rodzicom, na znak szacunku, obmywano nogi.
(Na zdjęciu klekotki z wystawy stałej: "Etnografia Opolszczyzny: tradycja i zmiana.")
( Dzwon z kapliczki, Zagwiździe, powiat Opole, ulany we Wrocławiu w 1781 r.)
Wielki Piątek to dzień najbogatszy w zwyczaje związane z medycyną ludową. Wcześnie rano udawano się w zupełnym milczeniu do tzw. cichej wody. Często przepędzano przez wodę, zwaną również Cedronem, bydło i konie. Zatykano też na polu krzyżyki wykonane z gałązek palmy, chroniące uprawy przed gradobiciem. Jak w Wielki Piątek rosa, to dosiewać prosa, a jak mróz, to kamieniem proso przyłóż.
Zdjęcie pochodzi ze zbiorów Biblioteki Śląskiej w Katowicach.
Sobota Wielkanocna Jak możemy przeczytać we wspomnieniach Franciszka Tiszbierka Tiszbierkowe losy, czyli wieś śląska na starej fotografii – „w święto rano dają sobie święcić święconkę.” Nie zapominajmy, że dzwony głosiły radosne Alleluja już w sobotę wieczór, więc dzień ten określany jest świętem. Święconkę stanowiły kołacze i mięso - prawdopodobnie w czasach, które opisuje Tiszbierek nie święcono barwionych jajek.
Fot. Dziewczynki z koszami ze święconką w Tomaszowicach, marzec 1937 r. (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-R-284-18, domena publiczna)
Wielkanoc. W obrzędowości tego dnia możemy zauważyć reminiscencje dawnego „pogańskiego” kultu solarnego wplecione w religię chrześcijańską – wierzono, że obserwując wschodzące słońce można zobaczyć zmartwychwstałego Chrystusa.
Odbywały się też wyścigi wracających z rezurekcji gospodarzy. Wierzono, że kto pierwszy przyjedzie do domu ten pierwszy ukończy żniwa. Gospodarz tego dnia unikał, jak byśmy to określili dzisiaj - poobiedniej drzemki. Nie kładł się bo wierzył, że mu „zboże na polu wylegnie”.
W Wielką Niedzielę pogoda - duża w polu uroda.
(Na fotografii reprodukcja obrazu „Noli me tangere” ze zbiorów Muzeum Śląska Opolskiego.)
Poniedziałek Wielkanocny. - W wielkanocny poniedziałek, w niektórych wsiach Opolszczyzny młodsi chłopcy chodzili „z żywym kurkiem po dyngusie”. Śpiewano przy nim te same pieśni, co przy gaiku, Był to rodzaj wielkanocnej kolędy - składania życzeń gospodarzom, w zamian za drobne datki i słodycze.
W drugi dzień świąt wyruszały też ze wsi procesje, często na koniach, z figurą Chrystusa Zmartwychwstałego na przedzie. Mieszkańcy wsi dochodzili do figur lub krzyży, objeżdżali granice pól, modlili się o urodzaj i dobrą pogodę w czasie żniw.
W Poniedziałek Wielkanocny dziewczęta, moczone wodą dawały chłopcom kroszonki, jako rodzaj swoistego wykupu, choć w zasadzie nie unikały wody. Była ona symbolem budzenia się wiosną i po Zmartwychwstaniu nowego życia. oblania było Dziewczęta lały wodą we wtorek, w tzw. „babski śmiergust”. Powszechną zabawą dzieci było „kulanie jajec”. Skorupki z poświęconych jaj zakopywano w dniu pierwszego wypasu.
Tekst opracowała: Małgorzata Goc, Dział Etnografii Muzeum Śląska Opolskiego
fot. Jeźdźcy wielkanocni, Śląsk ok. 1929 r. fot. P. Schau, repr. za "Der Oberschlesier" 1934 r.